|
ARTYKUŁY
RAMDEV SUPERSTAR
W ciągu sześciu lat stał się najpopularniejszym joginem Indii. Popularniejszym niż
nie-kwestionowany dotąd mistrz PR, czyli Sri Sri/Ravi Shankar/. Popularniejszym niż „wszechobejmująca” Amma, a nawet
stał się bardziej znany, niż Sathya Sai Baba. A wszystko to dzięki telewizji, z której siłę oddziaływania, zwłaszcza
w ciągle kiepsko wykształconym społeczeństwie Indii, Swami Ramdev potrafił wykorzystać wręcz perfekcyjnie. Zaczęło się
od programów w religijnym kanale telewizji AASTHA, a teraz doszły programy w kolejnych dwóch stacjach. Ale z całą pewnością
krzywdzącym dla Ramdeva byłoby przypisywanie jego powodzenia wyłącznie telewizji. Z całą pewnością jest to jogin, który na
tzw. masowym poziomie ma jednak coś do zaproponowania, a tym czymś są techniki pranajamy/oddechowe/ i fizyczne/asany/
oparte o starożytny system jogi Patanjalego. Każdego ranka, między szóstą i siódmą w mieszkaniach, domach ,czy skleconych
z desek i trzciny chałupach jogę według Ramdeva ćwiczy, jak się szacuje, przynajmniej kilkanaście milionów osób. To bardzo
dużo, zważywszy na fakt, że współczesne Indie wcale, ale to wcale, nie wydają się być krainą legendarnych joginów, a raczej
ludzi dotkniętych wszelkimi przypadłościami współczesnej cywilizacji, z nadmiernym uzależnieniem od idiotycznej telewizji
i od „śmieciowego” jedzenia w postaci słodyczy , chipsów i wszelakich fastfoodów. Ramdev stał się dla milionów Hindusów
ikoną zdrowego, powściągliwego, wręcz ascetycznego stylu życia i tym, który przypomniał im o bogatej jogicznej tradycji
tego kraju. Jest tak popularny, że gromadzi tłumy nie tylko przed telewizorami, ale również na prowadzonych na żywo, czasami
trwających po kilka dni specjalnych zgromadzeniach, których uczestnicy gorliwie ćwiczą wraz ze swoim idolem. A Ramdev,
człowiek z całą pewnością charyzmatyczny stara się jak może deprogramować ich ze złych nawyków, jakie niesie ze sobą
rozprzestrzeniający się w Indiach zachodni styl życia. Ramdev z całą pewnością nie jest ulubionym joginem koncernów
Coca Cola czy Pepsi Cola, o których produktach twierdzi głośno, że nadają się wyłącznie do czyszczenia toalet, i to
nie zawsze...Ten ortodoksyjny zwolennik jogicznego stylu życia jest jednak już tak popularny, że może sobie pozwolić
na publiczne wygłaszanie często bardzo skrajnych opinii. Po prostu jest już medialną supergwiazdą, kimś na miarę gwiazd Bollywood.,
a i wśród filmowych gwiazd i gwiazdeczek ma sporo admiratorów. Np. ostatnio jedna z nich, Shilpa Shetty, zadebiutowała
ze swoim jogicznym DVD, przyznając publicznie, że jest uczennicą Ramdeva. Ale Jogin jest bardzo popularny w Indiach,
natomiast prawie zupełnie nieznany poza subkontynentem.
Kiedy jednego dnia nasz Mistrz zaproponował naszej małej grupce wyjazd z aśramu
Kokamthan do odległego o kilka kilometrów Shirdi na spotkanie z pewnym joginem o imieniu Ramdev, to, przyznam, że w ogóle
nie wiedziałem, z kim naprawdę mamy się spotkać. Kiedy spytałem kogoś z otoczenia Mistrza, kim jest tenże Ramdev, na twarzy
pytanego wywołałem zdziwienie; Jak to ? Nie wiesz. To przecież Baba Ramdev !!! No, skoro tak, to nie pytałem już więcej,
zdając się na to, co się wydarzy. I niebawem wyjechaliśmy do Shirdi, żeby po kilkunastu minutach znaleźć się w tym
słynnym ośrodku pielgrzymkowym w pewnym eleganckim apartamencie, w którym w otoczeniu swojej „świty”, czekał
na naszego Mistrza, a przy okazji na nas, sam słynny Yogi Ramdev ! Spotkanie miało nieco niecodzienny charakter, gdyż,
chociaż spotkało się dwóch mistrzów, mówił tylko i wyłącznie jeden z nich, czyli Baba Ramdev, który do swego gościa,
Mistrza medytacji wygłosił w hindi krótki wykład o znaczeniu pranajamy w leczeniu rozmaitych schorzeń/przy okazji
polecam dwa krótkie klipy z tego spotkania nakręcone przez mnie, a zamieszczone w Google Video/. Spotkanie było
krótkie, ale owocne, gdyż jeszcze tego samego dnia trafiliśmy do Shirdi raz jeszcze na wieczorne zajęcia z jogi i
pranajamy prowadzone przez Ramdeva dla około tysiąca osób. Widok takiej liczby ćwiczących podziałał na nas budująco,
pozwalając odblokować się i w miarę poprawnie powtarzać kolejne ćwiczenia za prowadzącym. Cały ten jogiczny spektakl
trwał dobrze ponad trzy godziny i zakończył się w ciemnościach . Na koniec zostaliśmy zaproszeni na ciąg dalszy na
następny dzień na godzinę piątą rano. Tego też dnia mieliśmy jeszcze okazję po raz kolejny spotkać jogiczną megagwiazdę,
która przybyła do aśramu w Kokamthan z rewizytą.
Baba Ramdev to dzisiaj jedna z ikon współczesnych Indii. Jogin, ale zarazem biznesmen,
który z powodzeniem propaguje starożytny styl życia, ale też z powodzeniem prowadzi swój ogromny i przepiękny ośrodek w
Haridwar, gdzie mieści się m.in. Ajurwedyjski szpital, a także laboratorium produkujące ajurwedyjskie medykamenty. Ten
dzisiaj 55-letni jogin twierdzi, że dzięki pranajamie i jodze, wyleczył się z paraliżu, jaki dotknął go w dzieciństwie,
dzisiaj widać zaledwie nieznaczne ślady po tym paraliżu. Ramdev emanuje siłą, energią i mimo tego, że od dawna nie jest już
młodzieńcem, nie widać po nim jakichś szczególnych oznak starzenia się. Mówi publicznie, że od dawna już je bardzo mało:
owoce, czasami trochę orzechów, kiedyś pił mleko, teraz tylko wodę. Zachęca do tego samego innych, twierdząc, że współczesne
pożywienie, a do tego spożywane w nadmiarze, zatruwa i zanieczyszcza ciało, uniemożliwiając swobodny przepływ życiodajnej
prany. Twierdzi też, że praktykuje słynną, a wymagającą wieloletniego ćwiczenia khechari mudrę, pozwalającą na zasilanie
ciała wyłącznie amritą/przy okazji, mudr a te lepiej praktykować pod okiem faktycznego mistrza, gdyż, niestety,
nieopatrznie można udusić się !/. Trzeba przyznać, że Baba Ramdev jest prawdziwym skarbem Indii, gdyż naprawdę
potrafił jogicznie „rozruszać” wiele milionów Hindusów. W jego telewizyjnych wystąpieniach, które można też
kupić na wydawanych bez liku płytach DVD słynny jogin unika wyraźnie taniego mistycyzowania i kładzie wyłącznie nacisk
na techniki i ich praktykowanie. Jeżeli zdarza mu się nieco mistycyzować, to chyba tylko i wyłącznie wtedy, kiedy opowiada
o skuteczności technik pranajamy w leczeniu rozlicznych schorzeń, a nawet rozmaitych odmian raka. Po jednym z telewizyjnych
wystąpień Ramdeva, kiedy wspomniał o wyleczeniu przez niego pranajamą z nowotworów, zaatakowano go w mediach,
zarzucając przesadę i autoreklamę. Jednak ostatnio Ramdev podjął wyzwanie mediów i oświadczył publicznie, że
w ciągu trzech lat dostarczy pełną dokumentację dotyczącą cudów pranajamy, nawet jeśli chodzi o nowotwory.
Od jakiegoś czasu Ramdev zaczął chętniej wyjeżdżać poza granice Indii, propagując pranajamę
i nieliczne, elementarne asany hatha jogi. Być może trafi i do Polski i na jednym ze stadionów budowanych na EURO 2012
poprowadzi zajęcia dla kilkunastu tysięcy chętnych.. Kto, jak nie Ramdev będzie w stanie zapełnić trybuny ?
Mariusz Piotrowski
Artykuł ukazał się w Czwartym Wymiarze, nr 8/2008
W galeriach są zdjęcia ze spotkania z Ramdevji Maharajem
|