|
ARTYKUŁY
MEDYTUJCIE....
Satsang medytacyjnu, Nasik, maj 2008
Proszę sobie wyobrazić, że za dziesięć lat co dziesiąty mieszkaniec Indii będzie
regularnie medytował. A może nawet co piąty ? A do tego tysiące ludzi poza granicami tego ogromnego i liczącego dobrze
ponad miliard mieszkańców kraju. Wizja ogromna, wydaje sie, że niemożliwa do zmaterializowania, ale jednak. Wcielanie
jej w życie już się zaczęło.....A stoi za tą wizją Janglidas Maharaj, znany już z łamów Czwartego Wymiaru. Ten drobny,
skromny, nieprawdopodobnie ujmujący jogin rozpoczął wielki, iście kosmiczny w swej skali, plan, który rozpoczął się w
jego aszramie w Kokamthan, nieopodal słynnego Shirdi w stanie Maharasztra, a teraz rozprzestrzenia się powoli na całe
Indie. Janglidas Maharaj, nazywany przez swoich sympatyków Babajim bądź Omgurudevem, nazywany jest tez Milczącym
Mistrzem, gdyż, chociaż z całą pewnością mówi, to faktycznie mówi niewiele. Nie przekazuje na zewnątrz żadnego
rozbudowanego systemu wiedzy, co zapewne trzyma od niego z daleka wszystkich intelektualnie nastawionych „archiwistów”
wiedzy duchowej. Odpowiedź Omgurudeva na wszelkie pytania tzw. Duchowe, a także na te dotyczące po prostu
życia zawsze i niezmiennie brzmi: „Medytuj”. Janglidas Maharaj nie wiąże ze sobą ludzi przez rozdawnictwo tanich
odpowiedzi, które tak naprawdę są tylko chwilową pożywką dla umysłu, czy mówiąc dosadniej, rozrywką. Niespokojny
umysł nieustannie musi wiedzieć, a skoro musi, to z reguły dostaje sporo wiedzy, takiej, czy innej, nowej i najnowszej.
Bądź z tak zwanych wykładów, dyskursów, książek, czy zwyczajnych rozmów z innymi. Nawet książkom Janglidas nie przydaje
znaczenia. Podczas ostatniego mojego pobytu w jego aszramie, wszedł na chwile do mego pokoju, w którym akurat leżało
kilka książek /nie wszystkie moje/, jakie wyłącznie przeglądałem, nawet nie czytałem. Widząc je wszystkie uśmiechnął
się szeroko, chociaż przyznam, że spoważniał na chwilę, kiedy wziął nieoczekiwanie do ręki jedną z nich. Była to Gra
świadomości, Muktanady, na widok jego zdjęcia na okładce Omgurudev ożywił sie. Powiedział głośno: „Baba Muktanand” i
szybko przewertował całą książkę, skupiając się wyłącznie na zdjęciach Swamiego Muktanandy, którego poznał z końcem
lat czterdziestych w miejscowości Yeola. Szybko jednak ją odłożył, a wychodząc z pokoju rzucił w moją stronę :„Medytuj”.
Zasadnicze przesłanie Babajiego przekazane na poziomie słów może np. brzmieć tak:
Jedyną prawdziwą rzeczywistością Wszechświata jest rzeczywistość Atmy,czyli Boskiej Duszy.
Wszystko co istnieje w tym świecie podlega nieustannym i niekończącym się zmianom,
wszystko, za wyjątkiem, Atmy, która istniała zawsze. Nie mając początku, nie będzie miała
końca: jest wieczna. Świadomość istnienia Atmy zrodziła się dawno, dawno temu i będzie
istniała zawsze, ponieważ Atma jest nieśmiertelna. Atma istniała nawet przed pojawieniem się
Brahmy, Wisznu i Sziwy. Powinniśmy wielbić i kochać Atmę. Zamiast zwracać się i modlić do
trzystu trzydziestu milionów rozmaitych bogów, medytujmy o Atmie. Wielbiąc Atmę, wielbimy
tym samym wszelkich bogów.
Najprostszą drogą do osiągnięcia Boga jest medytacja w Jaźni/Ja Jestem/. Bóg istnieje w
sercu każdego jako Atma. Nie staraj sie ujrzeć Jaźni, po prostu medytuj, pogrążony w Niej.
Atma nie ma kształtu i jakichkolwiek właściwości fizycznych, jak kolor, waga, rozmiar, etc.
Jednak, żeby zobaczyć Boga, koniecznym jest, by Atma zamanifestowała się w formie o
konkretnych cechach fizycznych. Taką konkretną manifestacją Atmy jest nie kto inny, jak
Sadguru.
Utrzymuj wizerunek Sadguru w swoim sercu i medytuj. Atma nie przynależy do żadnej
konkretnej religii czy kasty, jest uniwersalna. Hinduiści, muzułmanie, chrześcijanie, sikhowie,
parsowie, dżiniści, buddyści, wszyscy oni szukają Boga, medytując w Jaźni, nad Atmą, Boską
Duszą. Jezus Chrystus, Guru Nanak, Mahomet, Kryszna, Mahavir, Budda: wszyscy oni
osiągnęli samorealizację, ponieważ medytowali w Atmie nad Atmą i stali się Bogiem.
Janglidas Maharaj, Nasik, maj 2008
Celem i sensem życia jest wg. Janglidasa pokochanie Atmy, która jest Odwiecznym Jednym
i która: „oddzieliła siebie od siebie, żeby kochać siebie”. Iluzja, która w rzeczywistości jest Prawdą ma pokochać tę Prawdę,
czyli Atmę. Ale może to zrobić, wyłącznie wtedy, kiedy pokocha siebie samą, czyli Atmę w sobie. A to może stać się wyłącznie
na drodze medytacji, a nie opowiadania o miłości..../Jak Ja kocham wszystkich.../. Ale na drodze prawdziwej głębokiej
medytacji, dalekiej od konceptów, wyobrażeń, a zwłaszcza wizji. Wizją jest Odwieczne Atmiczne Światło, które podczas
medytacji spływa do każdego medytującego. Jednak, żeby przyjąć to światło, trzeba wcześniej przygotować ciało, które
powinno być oczyszczone na poziomie tak fizycznym jak i energetycznym. Środkiem do tego celu jest rygorystyczny post,
trwający w zależności od tego, komu wyznaczony, od jednego do kilku miesięcy. Przeszło,bądź przechodzi ten post w
Indiach,i poza granicami,juz kilka tysięcy osób, a będzie ich przybywało w tempie ekspresowym. Na ogół na taką postną
dietę składa się jeden posiłek dziennie w postaci ryżu i dalu/indyjska nazwa soczewicy, istnieje wiele odmian dalu/,
do tego co najwyżej zwykła czarna herbata, a w końcówce sama woda, przez kilka do kilkunastu dni. Tak oczyszczone,
wysubtelnione i „zmiękczone” ciało staję się gotowe do przyjęcia przez czakry, czyli swoje punkty energetyczne potężnej
dawki energii, czyli, mówiąc bardziej mistycznie, światła atmicznego.
W tej pierwszej ciągle, jak wydaje, fazie tego nasilającego się procesu medytacyjnego,
Janglidas jeszcze sam wskazuje kandydatów do tego. I często są to ludzie, którzy wcześniej medytowali niewiele, a nawet wcale.
A teraz wielu z nich mówi, że medytacja stała się ich naturą, czują, że zostali jakby włączeni do jakiegoś ogromnego
uniwersalnego pola medytacyjnego.
I tę swoją nową „medytacyjną wibrację”przekazują prawie automatycznie innym, w pierwszym rzędzie swoim najbliższym,
którzy na ogól wkrótce tez przystępują do postu, a potem do wielogodzinnej medytacji, często tak naprawdę pierwszej
w ich życiu.
Kalendarz Janglidasa Maharaja staje sie coraz bardziej napięty. Medytacyjne
satsangi odbywają się już w różnych częściach Indii. Podczas mojego ostatniego pobytu Omgurudev prowadził takie
satsangi w w Nasik w Maharasztrze, w Chittor w Radżastanie, w Venkatagiri w Andhra Pradesh, a czerwcu potężny taki
satsang będzie miał miejsce w Tirupati, największym indyjskim centrum świątynno-pielgrzymkowym. To dopiero początek.
Jak mówi Janglidas Maharaj jest to proces, jaki powinien przejść każdy człowiek, żeby wyzwolić się z nieustannego
cyklu inkarnacyjnego. Jest to ścieżka mokszy, którą prędzej czy później /w tym czy innym życiu, przejdzie każdy/ I
prowadzenie ludzi po tej ścieżce jest misją Janglidasa od wielu wcieleń.....
Mariusz Piotrowski
Artykuł ukazał się w Czwartym Wymiarze, nr 7/2008
|