|
"Dla Dżnanina Wszystko Jest Grą"
/Rozmowa z Nisargadattą Maharajem/
Sri Nisargadatta Maharaj
Dnia 8 września 1981 roku zmarł w Bombaju jeden z najbardziej niezwykłych nauczycieli duchowych naszych czasów, a może
nawet calej historii ludzkości - Sri Nisargadatta Maharaj
Znaczna część nauk Maharaja , zarejestrowanych na taśmach magnetofonowych, zawarta została w monumentalnym dziele
I Am That /Jestem Tym/ (w Polsce fragmenty tego dzieła ukazały sie pod tytułem Rozmowy z Mędrcem), stanowiącym
zbiór rozmów z Maharajem, które zostały przetłumaczone z języka marathi na angielski przez Maurycego Frydmana.
Frydman był genialnym polskim inżynierem elektrykiem oraz wynalazcą /pracował m. in. Jako dyrektor elektrowni w
Bangalore/, który spędził w Indiach około wieku, gdzie zagłębił się w starożytną naukę adwaity /nie dwoistości/.
Zmarł 9 marca 1976 roku w wieku 75 lat. Tak jak Paul Brunton odkrył i przedstawił Zachodowi innego wielkiego
hinduskiego mędrca Sri Ramana Maharshiego, tak Frydman był pierwszym, który przetłumaczył i umożliwił tym samym
zapoznanie sie szerokiej rzeszy ludzi ze Sri Nisargadattą Maharajem. Świat ma u Frydmana dług wdzięczności, bowiem
bez jego inicjatywy i niezmordowanych wysiłków skarb ten nie zostałby odkryty.
Obecnie bardziej niż kiedykolwiek w przeszłości ludzkość ogromnie potrzebuje oświecenia na ścieżce duchowej. Mamy
pod dostatkiem informacji technologicznych i przez cały czas gwałtownie rozwija sie technologia, lecz nie udaje sie
nam uwolnić od smutku i konfliktu. Ignorancja (a szczególnie fundamentalny rodzaj ignorancji dotyczący tego, kim
jesteśmy i jaka jest właściwa droga życia) ogromnie sie rozprzestrzenia . Lęk przed zagładą towarzyszy nam nieustannie.
Człowiek nadal nie odnalazł w sobie spokoju. Maharaj wskazuje drogę wyjścia z tego kłopotliwego położenia , jest nim
samopoznanie.
Maharaj zapytany kiedyś o ja:„Czy szukanie go jest warte zachodu ?”. Pytający otrzymał lapidarną odpowiedz :
„Bez tego wszystko staje się problemem. Jeśli chcesz żyć mądrze, twórczo, szczęśliwie oraz posiadać niewyczerpane
bogactwa , aby się nimi dzielić , to szukaj tego, kim jesteś.”
Przy innej okazji, kiedy zapytano go, czy samorealizacja naprawdę jest taka ważna, odpowiedział:
Bez niej pochłoną was żądze i lęki, powtarzając się bezsensownie w niekończącym sie cierpieniu .
Większość ludzi nie wie, że może istnieć kres bólu. Ale kiedy juz usłyszą tę dobrą nowinę , wyjście poza konflikty
i walkę będzie, rzecz jasna , zadaniem najpilniejszym ze wszystkich . Wiesz, że możesz być wolny i teraz zależy to
tylko od Ciebie. :
|
Rozmawiający: Liczy się tylko to, co robimy z otrzymaną instrukcją. Parę dni
temu Maharaj mówił o Brahmanandzie i o tym, jak w trakcie dhjany ludzie byli tym pochłonięci. Jest coś, co bardzo
odróżnia prawdziwego mędrca czy jogina, który zaczyna być coraz bardziej pochłonięty i jakby z innego świata.
Maharaj w jakiś sposób przełamał to wszystko i jego obecność wydaje się czymś bardzo zwyczajnym i normalnym,
jest czujny na otoczenie. Jednocześnie wiemy, że nieustannie znajduje się on w stanie błogości, wszechświadomości,
która przekracza naszą zdolność pojmowania, a mimo to paradoksalnie całkowicie się wyzwolił i wygląda zwyczajnie.
Nie da się tego wytłumaczyć przez zwiększającą się subtelną absorbcję, gdzie jest albo świadomość tego świata,
albo wchłonięcie świadomości.
Maharaj: ( Otrzymał właśnie od swojego lekarza jakieś lekarstwo i listę nakazów i zakazów.)
Nie dbam o to, aby utrzymywać przy życiu siłę życiową, ponieważ choroba nie dotyka mnie, lecz bytowania. Więc od tej chwili
wszystkie zalecenia lekarzy będą zgodne wyłącznie z tym wszystkim, co robi siła życiowa. I nie przyjmę od nich żadnych nakazów
ani zakazów. Niech więc siła życiowa robi wszystko to, na co ma ochotę; i niech bytowanie robi wszystko to, co chce.
Interpretujący: Kwestia lekarstw poruszana jest przez licznych mędrców, którzy cierpią
na tę samą chorobę, albo raczej których ciała na nią cierpią.
R: Wszyscy najbardziej znani mistrzowie mieli raka - Ramakrishna, Ramana Maharshi i
Nisargadatta. Ich zwolennicy tłumaczyli, że powodem, dla którego mędrcy zapadali na tę chorobę, było to, co wzięli na siebie,
w kategoriach karmy - to bardzo prymitywne wyjaśnienie. Czy Madaraj doje temu wiarę? To chyba jest straszny ciężar do
uniesienia.
M: Jeśli chodzi o mnie, nie mam doświadczenia żadnych narodzin. Jedynie na pewnym
etapie powiedziano mi, że ta forma została zrodzona i że to jestem „ja”. Tak właśnie mi powiedziano - przekazano mi taką
pogłoskę.
Ignorant będzie chciał żyć tak, jak potrafi. Będzie chciał odwlec moment śmierci tak bardzo, jak to jest możliwe.
Ale w przypadku dźńanina, jakich korzyści może się on spodziewać z racji istnienia w tym świecie choćby o minutę dłużej?
A zatem jedyną rzeczą, która może być miła jest to, żeby tchnienie (życiowe) opuściło ciało w spokoju i nie grymasiło.
Dźńanin jest taką zasadą, która pozbywa się siły życiowej i świadomości. Świadomość i siła życiowa razem mogą otrzymać
najwyższe imię i status,na przykład atmana, Iśwary czy jakiekolwiek inne; ale dżńanin nie jest nawet tym.
Dźńanin oddzielony jest nawet od tej najwyższej kategorii.
Kiedy zrozumiałem, czym jest świadomość i czym jest siła życiowa, nigdy nie chodziłem do nikogo i nie pytałem,
czy mój punkt widzenia jest właściwy czy niewłaściwy.
Kiedy już raz pan zrozumie, nie będzie potrzeby, aby zostawał pan tu dłużej. Co do mnie, kiedy już zrozumiałem
tę siłę życiową, w ogóle nie interesowałem się żadną inną wiedzą.
Ludzie przychodzili tutaj, a ja mówiłem. Dlaczego mówiłem? Ponieważ musi się jakoś spędzić życie, musi być ono
wykorzystane. Nawet jeżeli jest to jedynie zabawa. Coś trzeba robić; to jest gra - trzeba skrócić sobie czas,
długość życia. Zwykle nazywa się to przekazywaniem wiedzy, ale to gra; co to za gra? Gra w karty, zabawa.
Nazywa się ją wiedzą duchową, ale to jest jak gra w karty.
(Zwracając się do pewnej pani) Teraz kiedy pani to zrozumiała, nie musi już pani tu więcej przychodzić.
Jeśli poproszę kogoś, aby przyszedł, to zdrowy rozsądek podpowie, że chcę, aby z jakiegoś powodu to zrobił.
Może mógłby dać mi trochę pieniędzy albo napisać o mnie książkę, albo zrobić coś, co mogłoby przynieść mi korzyść.
Normalnie jedynie wtedy ktoś mógłby poprosić kogoś, aby przyszedł. Ale tutaj nic takiego się nie dzieje; nie są w to
wmieszane ani dobra światowe, ani pozaświatowe. Nikt nie musi więc przychodzić.
R: Powiedz mu, że podoba nam się jego gra!
M: Nazwa i cel to wiedza duchowa. Ale ta gra jest grą w karty.(śmiech)
R: Powiedz mu, że nie jestem dobra w kartach!
M: Czy wszystko, co pani usłyszała, zrozumiała pani i czy to w pani pozostanie?
A jeśli tak, to, naprawdę, nie ma potrzeby, aby pani tu przychodziła. Nie zabraniamy pani, ale nie ma już pani po co
tu przychodzić. Jeśli jednak pani chce, może pani przychodzić...
(Pytana kobieta wskazuje na swój zegarek.) Poszukiwanie duchowe tej pani jest wysoce uporządkowane; ma złote kajdany
w postaci miłości do syna i rodziny. Wszystko jest grą.
Czy są jakieś pytania?
I: Wszyscy są całkowicie przeciwni temu, aby Maharaj raczył się tytoniem.
Lekarz powiedział mu, że wszyscy są bezwzględnie przeciwni temu, żeby zażywał tytoń. Mówią mu, żeby nie pił kawy, nie robił
tego, nie robił tamtego; odpowiada więc, że mógłby to ograniczyć, ale na pewno tego nie porzuci. Po co? Tylko po to ,
aby żyć trochę dłużej? Mówi, że nawet Wisznu, Rama, Maheśwara mieli pewną określoną długość życia. Po co się tym martwić?
M: Nie ma potrzeby przychodzić tu po błogosławieństwo. Nie otrzymacie żadnego
błogosławieństwa. Nie nastąpi w was żadni zmiana. Nie otrzymacie żadnej instrukcji. Byliście doskonali jeszcze zanim
tu przyszliście. I będziecie wracali absolutnie doskonali, bez skazy.
R: W takim razie trzeba uczyć się na własnych błędach?
M: A kto powiedział, że popełnił pan jakiś błąd? Kiedy zrozumie pan, że jest doskonały,
dopiero wtedy będzie pan wiedział, że został popełniony jakiś błąd. To może pan wiedzieć dopiero wtedy, kiedy zrozumie pan
swoją prawdziwą pozycję; wtedy będzie pan wiedział, że został popełniony jakiś błąd. Kiedy ma pan zamiar naprawić te błędy?
Czy jest jakiś czas?
R: Właściwie nie. Jest tylko uświadomienie sobie tego.
M: Czy są jakieś pytania?
I: Maharaj jest tak bardzo pewny, ponieważ każde pytanie, jakie zamierzasz zadać,
wkładasz w takie ramy, na jakie pozwala ci twój tak, a nie inaczej wytrenowany umysł. A Maharaj wie, że jest poza wszelkimi
uwarunkowaniami i dlatego może odpowiedzieć na każde pytanie. On zawsze jest gotowy, aby ci odpowiedzieć, a ty zawsze starasz
się spreparować pytanie bazując na tresurze swojego umysłu, pytasz przez pryzmat tego, czego się nauczyłeś, co sobie przyswoiłeś.
Zadawaj więc takie pytania, jakie tylko chcesz, ponieważ on odpowie ci bez wahania.
Przy pomocy kilku słów przekaże niezmiernie głęboką wiedzę i uczyni to wszystko w niezwykle ujmujący sposób.
Teraz mówi: „ja tylko skracam sobie czas. Chcę aby czas mijał; dlatego mówię. W przeciwnym razie w ogóle nie
chciałbym mówić”. Na tym polega cała jego wspaniałość. Dla dźńanina rozdawanie głębokiej wiedzy jest tylko
skracaniem sobie czasu, skoro zna prawdę o wszystkim.
To wszystko dzieje się we śnie; on odpowiada ci we śnie. Ty przychodzisz tu we śnie. Co sensownego można odpowiedzieć
we śnie? I jak właściwie zrozumiesz to wszystko we śnie? W chwili, gdy sen odchodzi, odchodzi wszystko inne. Zrozum,
on jest całkowicie pewny prawdziwej sytuacji, to wszystko.
R: Czy to w takim razie oznacza, że wszystko jest wcześniej ustalone, jakoś uwarunkowane?
M: Czy sugerowałem jakoby wszystko było wcześniej ustalone? Nic się nie dzieje; gdzie jest więc to uwarunkowanie?
R: W takim razie rzeczy dzieją się same z siebie?
M: Tak, na drodze przedmiotowej rzeczy dzieją się same z siebie. W pana snach rzeczy dzieją
się same z siebie albo pan sprawia, że się dzieją. W taki sam sposób rzeczy dzieją się również tutaj.
Co da się zastosować we śnie, da się zastosować również tutaj. Jeśli chce pan nazwać to rodzajem systemu, to nie ma tutaj
systemu. Wyjaśniając to bardzo prosto, powiem tak: siła życiowa porusza się; poruszanie się leży w jej naturze. I wszystko
jedno, jakie słowa się pojawiają, bo znaczeniem tych słów jest umysł. Jeśli nie będzie pan miał i dopóki nie będzie pan miał
siły życiowej, nie będzie pan mógł mówić, nie będzie pan mógł niczego robić. Umysł będzie pracował jedynie wtedy, gdy będzie
pan miał siłę życiową.
Teraz proszę spojrzeć na to z naukowego punktu widzenia. Ażeby zapoczątkować stan wiedzy, nie jest potrzebne żadni
działanie. Ale kiedy znajduje się pan już w stanie wiedzy, może pan wykonać każdą pracę. Nie wolno panu stać bezczynnie;
niech pan rusza do pracy. Czy to będzie praca na rzecz biednych, społeczeństwa czy postępu, cokolwiek by pan nie robił,
niech pan utrzymuje się na tym poziomie wiedzy, na poziomie rzeczywistej świadomości. Ale kiedy mnie pan pyta,
czy praca może pomóc komuś w realizacji, odpowiadam, że nic nie może w tym pomóc. Najpierw jest realizacja,
potem zaczyna się praca; dualność przepada.
R: Maharaj wie, że tego doświadczył. Ja nie mam takiego doświadczenia.
M: Objaśnianie wiedzy jest w Indiach czymś wyjątkowo rzadkim. Ludzie trzymają to dla
siebie, a później znikają.
Nie mam żadnego wytłumaczenia na wykłady, które się tutaj odbywają, ta wiedza jest objaśniana. To się po prostu dzieje.
R: To jest największy cud.
M: Ale proszę zauważyć, jak niewielu ludzi z tego korzysta; może pan zaobserwować to
z własnego doświadczenia. Widział pan na pewno, jak wielu Hindusów tu przychodzi. Po co oni przychodzą? Po dobre fizyczne
samopoczucie. Wygląda to tak, że ci biedni ludzie są właściwie...oni mieli być martwi. Oni jak gdyby są martwi, ale przeżyli
ze względu na środowisko, w które weszli.
R: Czy ci ludzie wykonują jakąś sadhanę?
M: Bardzo trudno to powiedzieć. Większość z nich ledwo maże przeżyć, nie są
zbyt aktywni. Cierpią z powodu słabego zdrowia i nie mogą przychodzić codziennie. Ale przyznają, że żyją wyłącznie
dzięki temu miejscu.
R: Jedną z rzeczy, która wydaje się ważną zasadą przewodnią w mojej pracy, jest określenie tego, czy warto próbować utrzymać się przy życiu, kiedy nadal występuje możliwość świadomości i tego, że człowiek chce właściwie ją wykorzystać. W przeciwnym razie nie mogę dostrzec żadnego sensu w utrzymywaniu ciała przy życiu. W ogóle nie widzę, żeby ono szanowało życie.
I: Na pewno słyszeliście o córce Maharaja, która zmarła. Leżała na łożu śmierci.
Maharaj, jak to zwykle, wychodził tego wieczora. I kiedy już miał wyjść z domu, jego żona także w tym czasie wychodziła.
Powiedziała wtedy: „Twoja córka jest umierająca, dlaczego musisz wychodzić właśnie teraz?” Odpowiedział jej na to:
,,Nie martw się, zaraz wrócę; chciała się napić, przyniosę jej coś zimnego do picia. Ale kiedy Maharaj wrócił, dziewczyna
już nie żyła. Maharaj postawił wtedy szklankę z napojem na stole i spojrzał na nią. Dziewczyna wstała i wypiła napój.
Maharaj powiedział: „przyniosłem ci to. Mówiłaś, żebym to zrobił”. Kiedy już wypiła wszystko, Maharaj zapytał ją,
czy chce żyć. Ona odpowiedziała, że nie. I znowu umarła.
Nie ma żadnego sprawcy; nikt nie jest tożsamy z tym, co robi. W polu świadomości wszystko po prostu się dzieje.
R: Dlatego takie ważne jest, aby nauki te stały się dużo bardziej znane na przykład
w USA. Będzie im to bardzo ciężko przełknąć, dlatego, że ludzie mają tam ogromne poczucie sprawstwa i są niewiarygodnie
dumni z własnych osiągnięć. Cała struktura społeczna zbudowana jest wokół chwalenia ludzi i oceniania ich w kategoriach
ich zewnętrznych osiągnięć.
M: Tu, w Indiach, mówi się, że jeden na tysiąc pragnie poznać siebie, a jeden na milion naprawdę siebie zna.
Ludzie, którzy pragną tylko wiedzy...Naprawdę kocham takich ludzi, bardziej niż moich krewnych. Ludzie, którzy cenią
samowiedzę są mi bliżsi niż własne dzieci.
R: I całkiem dobrze Maharaj się nimi opiekuje. Dodając im odwagi i dbając, aby odrabiali swoje lekcje; oni
będą się mieli dobrze.
M: (Zwracając się do gościa w klasztornych szatach) Powiadam panu, że kiedy otrzyma pan ode mnie wiedzę, ten strój nie będzie już
panu potrzebny.
R: Czy to znaczy, że mam zdjąć to ubranie?
M: Nie, to będzie pana decyzja. Sam pan to zrobi. Bez słuchania tego, co ja panu mówię, kiedy pozna pan prawdę.
R: Czy podejście metodyczne, takie jak medytacja, nie ma żadnego sensu?
M: Nie. Nie ma praktyk pozwalających osiągnąć tę wiedzę. Nie ma żadnej określonej praktyki.
R: I ona powstaje zupełnie sama? Nic nie można w tym względzie zrobić?
M: Poznaje pan świat spontanicznie, bez żadnego wysiłku. A może wkłada pan wysiłek dowiedzenie się tego, że świat jest?
R: Nie wiem,czy wkładam w to jakiś wysiłek, ale jest to mentalna kreacja, ponowne potwierdzenie mojego obrazu świata.
M: Pytanie jest takie, czy wkłada pan wysiłek w to, aby się dowiedzieć, że świat istnieje. Wiedza o jaźni jest również czymś takim.
R: Ludzie uczą się, że muszą być pewne warunki, że sytuacja musi być dojrzała, aby nastąpiła realizacja. Ale to może oznaczać, że nie ma żadnych specjalnych wymagań.
M: Wiedza nie może być dojrzała albo niedojrzała, jak owoc. Pan wie, że jest, że posiada swoją ,,świadomość - ja. Teraz jednak
błędnie utożsamia się pan z ciałem. Ciało ma pewne imię; to jest „pan”, uważa pan, że jest właśnie tym. A ja mówię panu, że w
tym ciele jest świadomość. Albo znajduje się w nim, jak to nazywam, wiedza „ja jestem”. Musi pan uznać siebie za tę wiedzę.
To wszystko.
R: A co z utrzymaniem? Czy to dzieje się samo z siebie, czy ktoś musi włożyć wysiłek w to,aby zarobić na swoje utrzymanie?
M: Dzieje się to automatycznie, spontanicznie. Tak jak to, że się pan budzi i że idzie pan spać, podobnie dzieje się i to.
R: Teraz mam na sobie ubranie, a kiedy zdecyduję, żeby je zdjąć, będzie to kolejna decyzja. Byłby to kolejny warunek i zamiast
tego zrobiłbym coś innego, co w efekcie byłoby tym samym.
M: Co więcej, to ciało również jest okryciem. A pan musi zrozumieć, że nim nie jest. Nie jest pan tym okryciem.
R: A zatem oznacza to w pewien sposób, że ciało samo dba o siebie?
M: Ciało to wyłącznie jedzenie.
R: Ale potrzebujemy jedzenia, żeby przeżyć.
M: Wszystko, co pan je, przemieniane jest ostatecznie w ciało. A z kolei ciało jest pokarmem świadomości. A więc stając się
jedzeniem, staje się pan ciałem. Kwestia dotyczy poprawnego rozeznania tego, czym pan jest
R: Radzi pan utożsamiać się z czymś, czy nie utożsamiać się z niczym?
M: Zamiast brać siebie za coś, powinien pan wiedzieć, kim naprawdę jest.
R: Jadę do Europy, aby odwiedzić rodziców i jestem pewien, że mają oni określony pogląd na mój temat. I może w mojej sytuacji
pomoże mi całkowite lekceważenie tej opinii. I być może nie szczególnie lubią oni, kiedy jestem w tej szacie, ponieważ w Europie
wywołuje to określoną reakcję.
M: Ale ja nie martwię się o te sprawy. Jeśli o mnie chodzi, nie ma znaczenia, jakie nosi pan ubranie.
R: Nie, nie chodzi o ubranie, ale o postawę. Na przykład, jeśli zdejmę ubranie tylko po to, aby zadowolić moich rodziców,
to będzie przyzwolenie na ich poglądy na mój temat.
M: Ale to nie ma znaczenia. Pan pyta o siebie,o swoją tożsamość. Jeśli będzie pan chodził na te wykłady, a potem ze zdobytą
wiedzą i z tym zrozumieniem wróci pan do swego kraju, to pana zachowanie w stosunku do rodziców może nie być takie dobre.
Pańskim rodzicom może się to nie spodobać. Radzę więc panu, aby pan tu nie przesiadywał.
R: Gdybym naprawdę starał się dbać o moich rodziców tak, jak dbam o siebie, poznaję siebie, to jedynym sposobem, w jaki
mógłbym być rodzicom przydatny, byłoby wytłumaczenie im, że poznanie siebie jest czymś tak bardzo ważnym.
M: Właściwie nie jest zbyt jasne to, czy podoba się panu ta szata, czy nie. Pytanie dotyczy tego, czy ona podoba się
panu lub pana rodzicom. Podoba się panu ta szata, jest pan z niej zadowolony?
R: Ufam, że gdyby im się podobała, to nie miałbym żadnej potrzeby ani nie interesowałbym się zmianą.
M: No więc co z pańskimi rodzicami, czy ona im się podoba? Będą zadowoleni, jeśli będzie pan przechadzał się w tej szacie?
R: Nie wiem tego, ponieważ nie spotykałem się z rodzicami, odkąd zacząłem ją nosić.
M: Przyszedł pan tu dzisiaj i przyjdzie pan tu jutro, ale to będzie ostatni raz. Potem już nigdy pan tutaj nie przyjdzie.
Może pan tu przyjść jeszcze tylko jutro.
R: Dlaczego nie mogę tutaj przychodzić?
M: Kupił pan tę książkę, dwa tomy ( I Am That ); niech pan ją teraz przeczyta.
R: ( Przyszedł nowy gość i zadaje pytania ) Przeczytałem Bhagawadgitę, Upaniszady i
badałem trochę pranę. Jak można
powstrzymać zakłócające myśli pojawiające się w trakcie medytacji?
M: Powstrzymać zakłócenia w myśli?
R: Tak, zakłócenia w umyśle w trakcie medytacji.
M: Czym jest to zakłócenie?
R: Wynika ono z rozproszenia.
M: Co pan rozumie przez medytację? I czym jest to rozproszenie?
R: Pojawia się wtedy, kiedy człowiek koncentruje się na mantrze albo na oddychaniu i przychodzi wiele innych myśli,
przez co nie można się właściwie skoncentrować.
M: Nie wie pan czym jest medytacja. Umysł jest płynną siłą. Umysł nieustannie płynie; to znaczy, że słowa stale z niego
wytryskują. Jeśli nie miesza się pan z tym procesem myślowym, z tym strumieniem słów czy strumieniem umysłu, to nie będzie pan
umysłem. Jeśli przyjmie pan postawę obserwowania umysłu, będzie pan czymś innym niż umysł.
R: Uważam, że bardzo trudno to zrobić.
M: Co do medytacji, powinien pan siedzieć i identyfikować się wyłącznie z wiedzą "ja jestem" oraz utwierdzać się
w przekonaniu, że nie jest pan ciałem. Musi zamieszkać pan wyłącznie w wiedzy "ja jestem". Ciało nie oznacza pańskiej
tożsamości. Imię, jakie zostało panu nadane, albo jakie zostało dane ciału, także nie jest pana właściwą tożsamością.
Imię, które zostało panu narzucone, czy imię, które usłyszał pan, że określa pana, przyjął pan za swoje. I podobnie,
odkąd zobaczył pan swoje ciało, pomyślał pan, że jest tym ciałem. Musi więc pan porzucić obydwie tożsamości. A ta
mieszkająca w środku wiedza, którą pan jest, bez słów, to jest właśnie pan. Musi pan tkwić w tej tożsamości. A potem,
jeśli będzie pan miał jakiekolwiek wątpliwości, zostaną one rozwiane przez samą wiedzę i wszystko się w panu otworzy.
Tę mieszkającą w środku zasadę "ty jesteś" bez słów nazwijmy atmanem, jaźnią. Pan jest tą jaźnią, nie jest pan
ciałem. Musi pan medytować z takim przekonaniem, z przekonaniem o tym, że jest pan tylko tą jaźnią. Jaźń czy
atman zrzuca ciało, a zdarzenie to nazywamy "śmiercią". Ale dla jaźni śmierć nie istnieje.
Powtarzam: Atman zrzuca ciało. To jest śmierć ciała, ale jaźń czy atman nie umierają. Jeżeli jednak ktoś mówi,
że jest ciałem, to z całą pewnością zamierza umrzeć.
Kto rozumuje przy pomocy inteligencji, ten trzyma się tego "kto", nie inteligencji. Niech pan to uchwyci.
Niech pan tym będzie.
R: Moje pytanie dotyczy tego, czy jest jakiś efektywny sposób dotarcia do mokszy i czy są jakieś szczególne znaki pozwalające
odróżnić, która ścieżka jest dla nas najlepsza?
M: Niech pan po prostu słucha wszystkiego, co się tutaj mówi; niech pan za tym idzie, przestrzega tego i niech pan tym będzie.
Niech mnie pan nie pyta o inne drogi. Proszę słuchać drogi, którą objaśniam i trzymać się jej.
R: Jak mam to poznać?
M: Czy możecie nie słuchać wykładu, czy możecie go nie słyszeć? Więc jeśli do słyszycie, będziecie tym.
Jak powiedziałem wcześniej, czas szybko płynie. Czy może pan powstrzymać wszystkie swoje pytania? Zaczął pan
bardzo dobrze; zadawał pan bardzo istotne pytania.
R: Interesuje mnie szczególnie strona praktyczna - jak zacząć
M: Proszę całkowicie zapomnieć o związanej z tym dyscyplinie fizycznej. Mówię panu, że ta mieszkająca w środku zasada
„jestem”, to wiedza, którą pan jest, którą pan musi być. Proszę po prostu nią być. Wiedząc, że pan nią „jest”, proszę
trzymać się tej wiedzy „ja jestem”
R: Trudno jest porzucić przywiązanie do działania; nawet w ten sposób nie jest łatwo nieustannie pamiętać o tym
„ja jestem”, o prawdzie, o atmanie.
M: Wie pan o tym, że tu siedzi; wie pan o tym, że jest, czy trzymanie się tego „jestem” wymaga jakiegoś szczególnego
wysiłku? Wie pan o tym, że jest i proszę tego tylko trzymać. Zasada „jestem” bez słów jest Bogiem wszystkich Iśwarów.
R: Czy poświęcenie się nie jest czymś przydatnym, jako krok początkowy?
M: Pierwszy krok, czy drugi, ja postawiłem swój pierwszy i ostatni krok jednocześnie! Wiedza "jestem" bez słów,
to jest Iśwara. On, Iśwara, nie potrzebuje kolejnego (maja) pośrednika. Jest bezpośredni.
R: Pułapką, w którą czasem wpadamy, jest słabość umysłu. To zaciemnia wszechświadomość.
M: Kto staje się ofiarą słabości umysłu? Mówi pan z punktu widzenia utożsamiania się z ciałem Prawdziwy
"ty" nie jest ciałem. Żadna broń nie potnie na kawałki prawdziwego "ciebie".
R: Nieustannie to fałszywe utożsamianie.
M: Jeżeli utożsamia się pan z ciałem, to musi pozwolić pan odejść takiej tożsamości, musi się pan jej wyrzec.
Pańska prawdziwa tożsamość nie ma ciała ani myśli. A pan jest tą jaźnią, tą spontaniczną wiedzą "ja jestem".
Skoro jaźń nie jest ciałem, to nie jest ani męska, ani żeńska.
W takim razie, aby to właściwie zrozumieć, musi pan być bezcielesny. Musi pan być pozbawiony poczucia ciała.
Próba zrozumienia tego z pozycji utożsamiania się z ciałem nie ma sensu. Musi pan niezłomnie trzymać się tego,
że nie jest ciałem, lecz jedynie tą zamieszkującą we wnętrzu zasadą "jestem".
R: A więc obstawanie przy tej zasadzie nie wymaga żadnego wysiłku?
M: Co rozumie pan przez „wysiłek? I co chciałby pan mieć, co chciałby pan osiągnąć?
R: Ciągle staram się być „ja jestem”.
M: Ale pan to wie, skąd więc to pytanie o większy wysiłek? Jest pan tym, bez żadnego wysiłku. Trzeba jedynie
trwać przy tym z przekonaniem.
R: A więc wysiłek związany jest jedynie z poczuciem świadomości ciała? Ponieważ człowiek nieustannie kurczowo
trzyma się ciała. To rodzaj pułapki. Dlaczego człowiek naprawdę nie może przebywać w stanie „jestem”?
Ponieważ nadal istnieje pewne przywiązanie, a człowiek chce uwolnić się od tego przywiązania.
M: Nie ma potrzeby, aby próbował pan oddzielić się od poczucia ciała. Kiedy raz uchwyci się pan tego, że
jest wyłącznie mieszkającą w środku zasadą, a nie ciałem to wystarczy Gdy rozwinie pan to niewzruszone
przekonanie, nie będzie już kwestii próby oddzielenia się od tożsamości cielesnej.
(Jeden z najbliższych zwolenników Maharaja, będących jednocześnie jego krewnym, zmarł miesiąc wcześniej.
Dlatego Maharaj podaje następujący przykład.)
Pana H. Już nie ma. Teraz wiem, że go nie ma. I podobnie musi pan mieć przekonanie, że „nie jest ciałem”.
Musi pan być przekonany o tym, że nie jest ciałem umysłem, ale wyłącznie wiedzą „ja jestem”. Jeśli to
chwyci, to chwyci w jednej chwili. Zrozumcie, nie jestem przywiązany do nikogo z was. Dlaczego to tak odczuwam?
Ponieważ nie sądzę niczego na swój temat, nie interesuje mnie również świadomość. Przypuśćmy, że ona zniknie.
W najmniejszym stopniu mnie to nie obchodzi, ponieważ nie jestem świadomością krok za tym, za czym radziłem
wam podążać. Przede wszystkim mamy trzymać się świadomości; to jest pierwszy krok. Ja nie jestem także tą
świadomością. I ten sposób rozumienia powinien każdy w całości podzielać. Nawet termin „rozumienie” nie
jest terminem poprawnym trwać w prawdzie. Sposób, w jaki to robię, znajduje identyczne zastosowanie w przypadku
każdego innego człowieka.
Jest taki dwuwiersz, który oznajmia, że prawdziwy mędrzec w jednej chwili przemienia każdego zwolennika w
samego siebie, w swoją prawdziwą Jaźń. Dźńanin a jest on w najwyższym stadium tkwi w celu, na przystanku
końcowym. On już znajduje się w swoim celu. A ponieważ mocno w nim tkwi, nie ma dla niego żadnego ruchu.
Zwykle mówimy o różnych drogach; drogi są wskaźnikiem ruchu. Ja nie akceptuję dróg.
Ty znajdujesz się w samym celu. To jest moja nauka.
R: Mimo to Maharaj przyznał kiedyś, że jest w to włączona dyscyplina. Powiedział to w I Am That, dla początkujących.
M: Musi pan wyraźnie zrozumieć również to, że nie jest mężczyzną ani kobietą. Jeśli będzie pan mówił, że jest
mężczyzną bądź kobietą, będzie to oznaczało, że próbuje pan zrozumieć siebie, jako ciało. To zdarzenie jest jak
wypadek. Przypuśćmy, że następuje wypadek, w trakcie którego urywa panu jedną nogę. Wie pan, że noga została
urwana; to jest ekspresja ciała. I podobnie nazywanie siebie mężczyzną bądź kobietą jest ekspresją ciała; to
znaczy odnosi się do ciała - jest utożsamianiem się z ciałem.
Z niewzruszonym przekonaniem proszę trwać wyłącznie w tej wiedzy „ja jestem”: proszę pozbyć się poczucia
ciało-umysł, niech pozostanie tylko „jestem”. Jeśli się pan w tym znajdzie, jeśli będzie tylko tym, to w
odpowiednim czasie dojrzeje. Odsłoni przed panem całą wiedzę. I nie będzie pan musiał do nikogo chodzić.
R: Odkąd od półtora tygodnia jestem z Maharajem, zważając również na samo to, co przed chwilą powiedział, staje
się dla mnie czymś oczywistym, że to właśnie sadhana ma znaczenie, a nie zbiór idei, które zupełnie nic nie znaczą.
Niczego nie zmieniają i w żaden sposób nie służą uwolnieniu. To tylko śmieci. Wydaje mi się, że jedyną rzeczą jest
to, że musi się podążać za swoim zawodem; to znaczy za tym, do czego przeznaczone jest twoje ciało. Znaczenie może
się zdarzyć. Odkąd I Am That pojawiło się w moim życiu, Magaraj jest jedynym nauczycielem, do którego przyszedłem.
Aż do chwili gdy doznałem łaski przebywania w towarzystwie Maharaja. I nie mam zamiaru nigdzie indziej iść.
M: Zgadzam się ze wszystkim, co pan powiedział; ale dlaczego tak jest? Jest tak dlatego, że jaźń nie może mieć
wizerunku. Nie może pan powiedzieć: jestem taki.
R: Nie da się tego wyrazić słowami.
M: Nie może to być rozpoznane przez zmysły ani umysł.
R: Maharaj powiedział poprzednio, że to nie jest kwestia oczyszczenia umysłu, ale wyłącznie trzymania się procesu,
którym jest „Ja jestem Tym”. Na przykład w każdym momencie, w którym czuję, że jestem zaabsorbowany pracą, moją
sztuką, moim synem czy czymś innym, w tym właśnie momencie to zaabsorbowanie albo radość czy smutek, zakłócają
moją świadomość ja jestem Tym. Nawet jeśli wiem, że ja jestem Tym. To zaabsorbowanie jest wrażeniem, które czuję.
M: To pańska świadomość jest w panu zakłócona. Niech pan tego nie przeciąga, ale powie to zwięźle. Ale pan jako
świadomość nie powinien podlegać zakłóceniom, ponieważ świadomość nie może być dotknięta przez żadne zewnętrzne
podsumowanie. Ponieważ to podsumowanie nie jest świadomością. Przypuśćmy, że ma pan wysokie saldo bankowe i w
innym miejscu coś się wydarza. Pańskie saldo nie robi się nagle zadłużone, prawda? I podobnie pana świadomość
nie może zostać niczym zakłócona.
R: A więc oznacza to, że nie mam świadomości. Wierzyłem, że mam tę świadomość, ale jej nie mam.
M: Samo „ja” jest świadomością; to nie jest kwestia tego, że ja jestem tą świadomością, samo „ja” jest świadomością.
Tylko pan nie wymawia tego słowa „ja”. Bez wątpienia pan jest; samo to „ty jesteś” jest świadomością.
R: Mam świadomość, ale prawdopodobnie muszę być świadomością.
M: Jest pewna subtelność. Budzi się pan rano. Wie pan, że się obudził. Wie pan, że znajduje się teraz w stanie
przebudzenia. To „ty”, które wie o stanie przebudzenia powinno być uprzednie do tego stanu, czyż nie?
R: Tak.
M: W momencie, w którym się pan obudził, albo zaobserwował, że jest już obudzony, przylgnął pan do świata jako
„ja jestem ciałem”.
a subtelna sprawa musi zostać zrozumiana. Ta zasada, która odróżnia czy też rozpoznaje stan przebudzenia,
jest stanem boskim. Wiem, że się obudziłem, przywierając do ciała, to znaczy do stanu cielesnego, stanu
indywidualnego, który jest upadkiem w grubszy stan, ponieważ dźiwa-atman jest grubszy (niż Paramatman):
przywieram do ciała-umysłu, bo tym jestem w stanie przebudzenia.
Dla nowo przybyłych nie będę w kółko powtarzał moich lekcji. Musicie być czujni i słuchać wykładów z najwyższą
uwagą. A potem je stosować.
Dla mnie skłonności mojego umysłu już prawie ustały. Umysł już ze mną nie współpracuje. I dlaczegóż miałbym ze
względu na słuchaczy prowokować mój umysł do objaśniania?
Inaczej jest wtedy, kiedy rozumiecie, co do was mówię. Jednak stale powtarzam, że nie każdy mnie zrozumie.
Jeżeli zrozumiecie i gdy zrozumiecie będziecie musieli podejść do mnie tak blisko, że pojmiecie, iż to wszystko
jest całkowitym złudzeniem iluzją jest to, że, jak sądzicie, wszystko jest dlatego, że widzicie rzeczy. Wtedy
podniesiecie w górę ręce i porzucicie to wszystko, skoro będziecie przekonani, że to wszystko jest nierzeczywiste.
Teraz wygląda to tak, że wszystko, co jest widziane, uważane jest za coś konkretnego, a ludzie chcą to rozwijać.
Wszystko, co człowiek odziedziczył, uważa za coś trwałego i wartego posiadania i chce powiększyć to, co zdobywa,
podczas gdy prawda jest taka, że on sam jest przedmiotem i wszystko, co myśli i robi, jest złudzeniem. A zatem
wszystko, co zdobywa, zobowiązane jest być złudzeniem. Dlatego cały sposób postrzegania rzeczy przez człowieka
musi się radykalnie zmienić. Dopiero wtedy zrozumie on, czym jest prawda.
Sama świadomość jest źródłem wszelkiego nieszczęścia, ponieważ kiedy już zacznie się mieć świadomość, to będzie
ona ziarnem pragnienia wszystkiego posiadania coraz liczniejszych pragnień, jest to zdradzieckie ziarno
nieszczęścia znajdujące się w samej świadomości. I to musi zostać zrozumiane.
Co do pogłosek, ludzie ciągle opowiadają jakieś rzeczy o reinkarnacji, o liczbie wcieleń. Ale czy nawet dźńanin
jest świadomy choćby jednego wcielenia, czy może mówić z przekonaniem o więcej niż jednym wcieleniu?
Nie ma żadnego dźńanina, który mógłby zarejestrować swe pierwsze wcielenie. Pojęcie „jestem” jest pierwotną mają.
A maja, to pierwotne pojęcie „jestem”, wymaga wsparcia i dlatego zrodzeni zostali Bóg i Iśwara. Wraz z nim pojawiła
się cała manifestacja, cały ten wszechświat. W przeciwnym razie, nie byłoby absolutnie niczego. I poza wieloma
dźńaninami do rzadkości należeliby ci, którzy znają prawdziwą naturę tego pierwotnego pojęcia.
I: Maharaj mówi, że nie ma absolutnie żadnych potrzeb, że nie pozostały mu już żadne pragnienia, że wy powinniście tutaj
przychodzić i go słuchać... To jest niczym; on jest Absolutem i w tym Absolucie niczego nie pragnie, niczego nie potrzebuje.
A wy będziecie mieli to, co będziecie mieli; to tylko przedstawienie grane dla waszych idei. Ilekroć tu przychodzicie,
są w was różne pojęcia, które mogą przychodzić wam do głowy. A co więcej, możecie nie zrozumieć wszystkiego, co się tutaj mówi.
Kiedy się na niego patrzy, to jest on zwyczajnym człowiekiem, zwyczajną osobą, ale na cały świat poszła reklama,
że jest wielkim filozofem; dlatego tu przyjeżdżacie.
M: Ale kim ja jestem dla siebie? Rzeczywiście ten stan Absolutu należy teraz do mnie stan, gdzie nie ma ani Bycia,
ani nie-Bycia. Nie mam absolutnie nic wspólnego z tym, czym to ciało jest dzisiaj. W ogóle nie interesuje mnie to, co
musi wam ono dać. Dopóki jestem zajęty, znajduję się w stanie, w którym bytowanie czy nie-bytowanie nie mają żadnego
znaczenia.
Przekonani jesteście o tym, że jeśli zrobicie jedno, dostaniecie drugie. Ale kiedy zrozumiecie prawdę,
zdacie sobie sprawę z tego, że niczego nie ma; że was nie ma. W takim razie, jakie znaczenie ma to, co dostaniecie?
Wmawiano mi bardzo poważną chorobę, ale wszystko, co się rozumie i wszystko, co się widzi, jest całkowicie daremne.
Dlatego ja nie mam z nią nic wspólnego. Pokazuję wam tę prawdę, ale wy nie potraficie jej pojąć; nikt tego nie potrafi.
R: Dzisiaj Maharaj podkreślał bardziej nie-istnienie nawet siebie samego. Pytam więc o to, czy jest to prawda, że
„bycie-ja” czy bytowanie może być czymś ograniczonym przez czas i może być efektem jakiejś iluzji, czy też nie ma
czegoś bardziej realnego i trwałego zanim wyłoni się „bycie-ja”?
M: Cokolwiek to było, owo „bycie-ja” stało się zerem. Teraz została wyłącznie ta trwała rzecz i nazwano ją Parabrahmanem:
to co było zerem, ale nadal jest.
Swartha ( swa to ja, a artha to znaczenie ) jest kalamburem słowa z języka marathi, które oznacza samolubstwo, jak
również „znaczenie ja”. Jak zatem pojawiło się samolubstwo? Swa artha znaczy: chcę nieć coś dla siebie samego.
Kiedy tylko pojawiła się świadomość, wraz z nią poczęły się wszelkiego rodzaju potrzeby i pragnienia. A jaka była
sytuacja przed tym? Zanim pojawiła się świadomość, nie miałem żadnych potrzeb, żadnych pragnień. Byłem całością nie
mającą potrzeb. Potrzeby i pragnienia rozpoczęły się wtedy, gdy dotarła do mnie świadomość. Kiedy poznałem znaczenie
„Ja”, zrozumiałem, że nie ma czegoś takiego jak „Ja” jako rzeczy realnie istniejącej. A zatem, kto ma czegokolwiek
chcieć? Moje potrzeby istniały tylko wtedy, kiedy myślałem, że jestem rzeczą realnie istniejącą, istniały tylko ze
względu na świadomość, że czegoś chcę. A więc znaczenie tego jest dwojakie: pierwsze to pragnienie czegoś; a drugie
to, w konsekwencji, nie pragnienie niczego, ponieważ nie ma rzeczy realnie istniejącej, której można by pragnąć.
I: To, co on nam mówi, wynika z jego intuicyjnego doświadczenia. Wic to, co mówi, jest prawdą. Lecz mówi nam jednocześnie,
że to, co mówi o sobie, dotyczy każdego z nas. Jeśli więc mówi, co często czyni, że coś przydarzyło się „mnie”, albo
„jeżeli o mnie chodzi”, próbuje nas wykluczyć, lecz jednocześnie mówi nam, że każde jego intuicyjne doświadczenie może
być intuicyjnym doświadczeniem każdego z nas. Może być. Potencjalnie.
R: Właśnie dlatego jesteśmy tutaj, a nie z żadnym filozofem.
M: To gadanie o filozofach, ci wszyscy filozofowie, co oni takiego robią? Tylko udają filozofię. A wszystkie idee,
które są wam takie drogie, są obrazami was samych. Wasze wyobrażenie siebie jest ideą, która jest wam najdroższa.
( Zwracając się do jednego z gości ) On zakłada teraz te buddyjskie czaty. Czym to jest oprócz pewnej idei? To jest
niczym więcej jak tylko ideą. Kiedy chodzi pan do galerii, kin i teatrów, co pan widzi? Czy widzi pan gdzieś pierwotną
jaźń? Granie,granie, granie. I ciągnie się to w nieskończoność. Wszyscy odgrywają swoje role. Czasami jestem tym,
innym razem jestem tamtym. A czy cokolwiek z tego jest prawdziwe? Nic!
To, co wydaje się nieznane, przybiera niezliczoną ilość ról siebie samego i porusza się w świecie jak Brahman,
Iśwara. Ale niech pan pamięta, że ta wiedza „ja jestem” nie będzie trwała wiecznie.
Ciągle proszę was o wykonywanie medytacji. Dlaczego? Ponieważ wtedy ta wiedza, która jest świadomością, odkryje
przed nami tajemnicę Pana Kryszny. A czym jest owa tajemnica? To dziecko Pan Kryszna jest świadomością,
która przejawia się w milionach form. I przyjdzie nam to na myśl albo odkryje się przed nami wiedza o tym,
że tym, co przybiera wszystkie kształty w świecie, jest samo Ja, które jest tak naprawdę bezpostaciowe-bezczasowe
i bezprzestrzenne. Tym, z powodu którego świadomość jest w stanie przyjąć te różnorodne formy, jest Ja, które
samo jest bezczasowe, bezprzestrzenne, bez tożsamości, nieuwarunkowane i pierwotne.
Co do dziecka - Pana Kryszny - powie wam ono, jak i dlaczego powstaje ciało dziecka; jak powstaje świadomość,
iluzoryczna natura tego ciała i świadomości; oraz to, że stan pierwotny jest bezczasowy, bezkształtny i że
to, co się zdarza, jest jedynie złudzeniem. Kiedy już zrozumiecie tę prawdę, że świadomość przychodzi do was,
nie będziecie już niczego potrzebowali.
Proszę wracać do swojej dziecięcej formy, aby uświadomić sobie, że to, co przyjmuje te liczne przejawiające się
formy, samo nie posiada żadnej formy. Ci spośród was, którzy to słyszeli i wzięli to sobie do serca, dotrą do
sedna całej tajemnicy.
10-12 lipca 1980 roku
Fragment z książki NAJLEPSZE LEKARSTWO, Roberta Powella, więcej w Zapowiedziach Wydawniczych
|