|
"Nauki Milczącego Mistrza"
|
Janglidas Maharaj nazywany jest Milczącym Mistrzem,
Milczącym Świętym. Przede wszystkim dlatego, że nauczanie na poziomie werbalnym ograniczył
prawie do milczenia. Nie jest to sytuacja komfortowa dla wielu, zwlaszcza tych, lubujących
się w gromadzeniu wszelakich informacji i zdobywaniu tzw. wiedzy. Janglidas Maharaj właściwie
nie wygłasza żadnych wykładów czy dyskursów, nie zachęca, czy nie zniechęca do czegokolwiek.
Co najwyżej, jak najbardziej życzliwie, rzuci, od czasu do czasu, jakąś uwagę.
Ale za to bardzo ważną....Właściwie nawet też nie odpowiada na żadne pytania.
Przpominam tutaj o pewnym paradoksie: Jeśli pytasz, to dlatego, że znasz odpowiedż.
A nigdy nie będziesz w stanie postawić pytania o naprawdę niepoznane..Reszta, to tylko i
wyłącznie rozrywka dla umysłu...Prawdziwi mistrzowie takimi zabawami nie zajmują się.
Przpominam tutaj sobie np. interview u Sathya Sai Baby, kiedy na jedno przez kogoś zadane
pytanie, pada od Mistrza kilka zupełnie różnych odpowiedzi...I umysły szaleją...
O jedynej Rzeczwistości
Jednego dnia zostaliśmy wezwani do kutiru Janglidasa
Maharaja. Poprosil, żebyśmy usiedli i zaprosił do krótkiej, jak zapowiedział, medytacji.
Kiedy po kilkunastu minutach otworzyliśmy oczy, zobaczyliśmy, że Babaji intensywnie wodzi
po nas wzrokiem i zarazem delikatnie uśmiecha się. Ale po chwili spoważniał i zupełnie
nieoczekiwanie dla nas, odezwał się:"Jest tylko jedna, jedyna rzeczywistość. Jest to
rzeczywistość atmiczna", przetłumaczyła obecna w kutirze hinduska asystentka Babajiego.
"Nie ma niczego innego poza tą rzeczwistością", oznajmił znowu Omgurudev. "Ale, żeby poznać Atmę,
trzeba ją pokochać...", dodał i na krótko zawiesił głos i zamknął oczy. Trwało to jakiś czas,
po czym Babaji znowu odezwał się:"Żeby pokochać Atmę najpiew trzeba pokochać siebie",
stwierdziwszy to, jeszcze raz zamilkł. I jeszcze raz zaczął wodzić po nas wzrokiem, jakby
odczytywał stan naszych umysłów, treść naszych pragnień, pytań i życzeń. W końcu,
uśmiechając się, jak na początku, dodał:"Jeśli tak się stanie, błogosławieństwa będą
spływaly na was same. Nie prosząc o nie otrzymacie je, zwielokrotnione, zwielokrotnione,
zwielokrotnione", zakończył dobitnie.
Biznes i duchowość
Jednego dnia, a było to zaraz po święcie Gurupurnima
2005 roku, do aszramu w Kokamtham przybyła para sympatycznych młodych ludzi. Przybyli
z zamiarem przedstawienia Babajiemu idei prowadzenia przez siebie w aszramie kursów reiki:
darmowych dla uczniów szkoły Babajiego, płatnych dla wszystkich innych, w tym dla gości aszramu.
Janglidas, po zapoznaniu się z tym projektem, nie od razu udzielił odpowiedzi, ale zarówno
tę parę jak i nas, Polaków, zaprosil na krótki spacer. Kiedy w końcu dotarliśmy do szkoły,
zatrzymał się i naraz powiedział"Wszystko, co jest potrzebne do uzdrowienia mamy w sobie.
Można to zyskać na drodze medytacji. Przykładanie dłoni jest zbędne..."A po dłuższej chwili
dodał jeszcze:"I pamiętajcie żeby nie mieszać biznesu z duchowością. To zupełnie różne światy..."
Wszystko jest jednym, chociaż różne są formy
Było to również po święcie Gurupurnima 2005 roku. Hinduska
asystentka Babajiego, której zadaniem była opieka nad zagranicznymi gośćmi aszramu, stanęła
przed pewnym dylematem. W trakcie święta otrzymała od jednego z jego uczestników w prezencie
złoty medalik z wizerunkiem, najsłynniejszego chyba świętego Maharasztry i Indii, Sai Baby z
Shirdi, Shirdi odległego od Kokamtham o zaledwie 7 km. Jako gorliwa wielbicielka Janglidasa
Maharaja stanęła przed trudnym dla niej wyborem:"Czy powinna nosić na sobie wizerunek innego
świętego ?". Kiedy z prośbą o roztrzygnięcie tego dylematu zwróciła się do Babajiego w odpowiedzi
usłyszała: "Jeśli dostałaś w prezencie, to noś. Pamiętaj, że Sai Baba i ja jesteśmy jednym.
Nie ma żadnej różnicy...
Sathya Sai Baba i Janglidas Maharaj
W lutym 2000 roku, Janglidas Maharaj ,wraz z uczestnikami
jatry na południe Indii, przybył do Prashanti NIlayam, aszramu Sathya Sai Baby. Jak ma to w
zwyczaju, zajął miejsce wśród towarzyszy pielgrzymki. Kiedy w trakcie darśanu, Sathya Sai
Baba podszedł do niego i uprzejmie zaprosił go na werandę, Babaji równie uprzejmie podziękował,
stwierdzając, że pozostanie tam, gdzie jest. Kiedy po krótkiej chwili Sathya Sai Baba jeszcze
raz zaproponował Janglidasowi:"Powinieneś założyć pomarańczową szatę...", Janglidas uprzejmie
odparł:"Jeszcze nie, pozostanę przy tej, którą noszę/ bialej/. Na tę odpowiedż Sathya Sai Baba
uśmiechnął się, po czym, po trwajęcej jakiś czas wymianie spojrzeń, obaj Mistrzowie rozstali się.
|
W aszramie Satha Sai Baby /styczeń 1994/ |
M.P.
|